Cytat dnia na stronie CTE:
„Nie każdy błądzi, kto wędruje.” John Ronald Reuel Tolkien
Utworzony: 01/08/2007 , ostatnio modyfikowany: 05/10/2007
Przyznaję, że jestem pod wpływem de Bono i jego poglądów. Żeby
to były tylko poglądy, to skończyłoby się tylko na emocjach. Natomiast za
poglądami i teorią idzie moja ukochana praktyka. Podam dwa przykłady
zastosowania kapeluszy de Bono. Przydatność pozostawiam ocenie czytających.
Zachęcam natomiast do korzystania z oryginalnych tekstów autora metody,
ponieważ metody są aktualizowane. A oto historia:
Spotkanie czterech osób. Celem spotkania jest przygotowanie wstępnej oferty dla Klienta.
Trudności, które powinny zostać pokonane dzięki metodzie „sześciu kapeluszy myślowych":
osoby te pierwszy raz ze sobą pracują,
klient postawił może cel prosty, natomiast jego gotowość do pomocy jest niewielka i oczekuje gotowych rozwiązań nie będąc skorym do udzielania zbyt wielu informacji.
jest to jedyne spotkanie, które możemy zorganizować w tym składzie i wszyscy mamy ograniczony czas.
W jaki sposób metoda pomogła uporać się z zadaniem?
Podstawowym krokiem było przedstawienie idei pracy według metody, pokazanie korzyści oraz uzyskanie zgody całego zespołu na pracę w tym stylu.
Jedna osoba koniecznie musi w tej sytuacji moderować pracę. Uwaga! Organizator spotkania, w tej sytuacji Key Account Manager, jeżeli nie jest moderatorem, a nie był, nie może pozostać w tle. Moderator powinien sprawdzać, czy praca zaspokaja cele organizatora spotkania (i właściciela zadania) i czy wyniki pracy są zgodne z jego oczekiwaniami. A lider powinien nadal być liderem.
Zaczynamy od białego kapelusza. Kapelusz oznacza sposób myślenia. Mam na głowie biały kapelusz więc myślę o faktach. Organizator spotkania przedstawia fakty dotyczące Klienta. Krótko, treściwie relacjonuje dotychczasowe kontakty. Zadajemy pytania. Ważne, aby operować faktami, być precyzyjnym, być pewnym swoich wypowiedzi. Moderator dba o charakter obiektywny wypowiedzi. Czas na emocje i krytykę nadejdzie wkrótce. Kiedy czujemy, że fakty są zebrane i orientujemy się w sytuacji zmieniamy kapelusz.
Czas na kapelusz czerwony. To emocje. Zarówno te dobre jak i te złe. Mówimy o swoich odczuciach. Jestem zaskoczona, że podzielamy swoje emocje. Coś nam nie pasuje, ale mówimy o tym otwarcie, mając poczucie uprawnionego „czucia" w ten sposób. Moderator zachęca do poszukania pozytywnych emocji. To ważne aby nie zostać na negatywnym poziomie. Atmosfera się oczyszcza. Decyzja jest następująca: chcemy się tego podjąć mino trudności.
Jaki teraz kapelusz? Może kapelusz zielony? Z tym kapeluszem na głowie wolno nam wykreować każdy pomysł i sposób. To fragment burzy mózgów na pierwszym etapie. No to tworzymy. Powstaje kilka pomysłów na to, aby pomimo, a może właśnie z powodu takich faktów, zaproponować kilka różnych rozwiązań. Dodam, że właśnie mija pierwsza godzina spotkania a energia jest na najwyższym poziomie, mimo, że jest 19-ta i wszyscy mają za sobą pracowity dzień. A my jesteśmy zadowoleni , ponieważ czujemy, że idziemy w dobrym kierunku.
No to trzeba upewnić się, że tak jest w istocie. Wkładamy czarny kapelusz. To prawo do krytyki. Możemy zjechać każdy pomysł, ale podając uzasadnienie. Szukamy dziury w całym, zagrożeń, przeszkód, może jest coś co przeoczyliśmy w radosnym podnieceniu. I znajdujemy. Przyjmujemy jedno z rozwiązań: Klient otrzyma rozwiązanie w dwóch wersjach (minimalna- powstała w oparciu o skąpe informacje podane przez Klienta oraz optymalna-poszerzona o wiedzę i doświadczenia zespołu). Nad tym rozwiązaniem pracujemy dalej.
Teraz praca wymaga konstruktywnego podejścia. A to zapewnia kapelusz w kolorze żółtym. Zamieniamy pomysł na konkretne działania. Powstaje treść propozycji, wszyscy bierzemy udział w formułowaniu kluczowych zdań propozycji. Organizator jest bardzo zadowolony. Potwierdza, że właśnie o to mu chodziło.
Na zakończenie robimy porządek. W kapeluszu niebieskim mamy widok na wszystko z góry. Szeroka perspektywa pozwala uporządkować działania. Organizator podaje plan dalszych działań wobec Klienta, uzgadniamy formy kontaktu, możliwość konsultacji ostatecznej wersji. Wszystkie notatki kserujemy i dostaje je organizator spotkania. Będzie mógł w spokoju jeszcze raz wszystko przeanalizować, krok po kroku i wypracować propozycję dla Klienta.
Minęły 2 godziny, czyli dokładnie tyle ile chcieliśmy na to przeznaczyć. Wszyscy są zadowoleni z wyniku pracy. Nie widać zmęczenia. Rozstajemy się.
Po tygodniu otrzymuję maila z informacją, że Klient uznał rozwiązanie za genialne. Ależ nagroda!
(Serock, wrzesień 2007)